Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 grudnia 2022

NOTA -> William Levy mógł wznowić swoje zaloty do Maite Perroni.

 NOTA Z LUTEGO 2022


Zdjęcie: William Levy i Maite Perroni spotkali się na planie ''Nie igraj z aniołem''.


William Levy miał swój najlepszy okres ekonomiczny i popularność, kiedy był aktorem meksykańskich telenoweli. Teraz część sławy odzyskał dzięki „Café con aroma de mujer” - ''Aromat kobiety'', ale według programu YouTube „Gossip no Like” aktor nie był w stanie dojść do siebie finansowo ani emocjonalnie, więc przeżył kryzys, który doprowadził do rozwodu z Elizabeth Gutiérrez i spróbował szczęścia, pracując w Hiszpanii przy swoim nowym serialu „Montecristo”.

Przed przeprowadzką do iberyjskiego kraju media zapewniały, że aktor zacznie spotykać się ze swoją rzekomą miłością, hiszpańską aktorką Alicią Sanz. Jednak dziennikarze Javier Cerani i Elizabeth Beristain otworzyli możliwość, że miłość z przeszłości do Kubańczyka powróci i będzie to Maite Perroni. Była RBD mieszka obecnie w Hiszpanii, z dala od swojego chłopaka i producenta Andrésa Tovara, ze względu na nowy projekt filmowy aktorki ''Sin ti no puedo'' - ang. „I Can't Without You”, który zabierze ją na kontynent europejski, gdzie będzie mogła ponownie spotkać Levy'ego.

Tak rozpoczął się romans Williama Levy'ego i Maite Perroni.

William Levy i Maite Perroni poznali się w 2008 roku podczas kręcenia telenoweli: ''Nie igraj z aniołem'',"Cuidado con el Ángel". W tym czasie aktorka serialu „Oscuro Deseo”, który był w Polsce, właśnie rozstała się ze swoim chłopakiem Guido Larisem, dyrektorem muzycznym grupy, która katapultowała ich do sławy, RBD, a Levy na chwilę zdystansował się od Elizabeth Gutiérrez, która już urodziła ich pierwsze dziecko, Krzysztofa Aleksandra.

Kilkakrotnie paparazzi przyłapywali obu aktorów na nocnych spacerach po Acapulco, bardzo zakochanych. Nawet bliskie źródła potwierdziły, że aktorzy mieli sekretny romans. Jednak miłość nie trwała dłużej niż cztery miesiące.

Tłumaczenie z linku: Tiempox Mexico, autorka bloga: LINK.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz