Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 stycznia 2020

Trzęsienie ziemi blisko wybrzeży Kuby. Wyspie grozi zalanie przez falę tsunami.

NOTA -> Trzęsienie ziemi blisko wybrzeży Kuby. Wyspie grozi zalanie przez tsunami.


 Trzęsienie ziemi blisko wybrzeży Kuby. Wyspie grozi zalanie przez falę tsunami Trzęsienie ziemi blisko wybrzeży Kuby. Wyspie grozi zalanie przez falę tsunamiTrzęsienie ziemi blisko wybrzeży Kuby. Wyspie grozi zalanie przez falę tsunamiredakcja naTemat


Zdjęcie: W pobliżu Kuby odnotowano silne trzesienie ziemi, które stwarza zagrożenie tsunami.


Około godz. 14:10 lokalnego czasu w odległości 78 mil od wybrzeża Kuby zanotowano potężne trzęsienie ziemi. Sejsmografy wykazały około 7,7 stopni w skali Richtera. Kuba zagrożona jest zalniem przez fale tsunami.

 Jak poinformowała amerykańska stacja sejsmiczna, epicentrum wybuchu miało miejsce około 6 mil pod powierzchnią wody, a więc stosunkowo płytko. Trzęsienie było silnie odczuwalne w Santiago, czyli największym mieście wschodniej Kuby. "Wszyscy siedzieliśmy i poczuliśmy, że krzesła się poruszają. Słyszeliśmy hałas wszystkiego, co się porusza" – cytuje świadków trzęsienia agencja Associated Press.

Choć wstrząsy były silnie odczuwalne, to w centrum Santiago nie odnotowano zniszczeń ani ofiar. Jednak sam wstrząs to nie koniec zmartwień mieszkańców. W związku z tym, że trzęsienie ziemi miało miejsce pod wodą, możliwym jest, że na skutek ruchu płyt tektonicznych dojdzie do powstania fali tsunami. Ta zaś, gdyby dotarła do brzegów wysp, może spowodować ogromne zniszczenia.

Źródło: Na temat.

poniedziałek, 27 stycznia 2020

NOTA -> Wizyta Raúla de Molin'a w restauracji Williama Levy.

Wizyta Raúla de Molin'a w restauracji Williama Levy.

24 stycznia 2020.

Jako konesera kuchni międzynarodowej, Raúla de Molin'a nie mogło zabraknąć w tym wyjątkowym miejscu.




Jako dobry smakosz, Raúl de Molina nie mógł przegapić jednego z kulinarnych wrażeń: odwiedzin
w nowej restauracji Williama Levy'ego. Prezenter programu ''El Gordo y la Flaca'' udał się na ''Poziom 29'', a aktor kubańskiego pochodzenia przywitał go z wielką przyjemnością, zgadzając się na najlepsze dania z tego nowego miejsca, gdzie specjalizując się w kuchni Nikkei (japońska fuzja peruwiańska).


Zdjęcie: William Levy był fantastycznym gospodarzem względem Raul'a.



Na swoim Instagramie Raúl udostępnił kilka zdjęć z tego ''kulinarnego spotkania'', na którym William był najlepszym gospodarzem. Na podstawie zdjęć wydaje się, że prowadzący ze stacji Univision świetnie się bawił, próbując najbardziej wyszukanych potraw z karty menu.


Zdjęcie: Oto niektóre z potraw, których próbował Raúl de Molina.



Lili (Estefan, współprowadząca ''El Gordo y la Flaca'' *red.) zapytała Raula o jego wizytę w restauracji Williama i zażartowała, że Raul dużo jadł, czemu zaprzeczał. „Nie, nie jadłem dużo”, powiedział gospodarz i dziennikarz programu. „Jest peruwiańska, jest bogata, około 40 minut od miasta Miami w Pembroke Pines” - powiedział prowadzący z Univision.

Restauracja Levy'ego została otwarta w listopadzie ubiegłego roku i przy tej okazji towarzyszyły temu wydarzeniu również wielkie gwiazdy, takie jak Lili Estefan, która jest jedną z najbliższych przyjaciół aktora; ponieważ oprócz tego, że są w środku show - biznesu, oboje mają kubańskie pochodzenie.


FILM: Restauracja (Tłum. Poziom 29) Level29 została otwarta w listopadzie ubiegłego roku i zyskała wiele wielkich osobistości.


Chęć dołączenia do świata restauracji zrodziła się, gdy Wiliam Levy zauważył, że niewygodne jest dla niego, że po zjedzeniu obiadu w niektórych miejscach zakład minimalizuje, po czym obsługuje i zamyka swoje drzwi, więc postanowił stworzyć Level29, miejsce, w którym oprócz dobrego jedzenia jest niesamowita atmosfera.

Spełniło się marzenie.
W wywiadzie dla gazety ''Miami Herald'' aktor telenoweli ''Nie igraj z aniołem'' powiedział z czego pochodzi jego inspiracja.

„Uwielbiam chodzić na obiad, jeść, pobyć z ludźmi” - powiedział William podczas rozmowy z gazetą. „Jestem jednym z tych, którzy lubią pójść, zjeść obiad i zostać, wypić drinka, powypoczywać… A potem (*obsługa - red.) zapala światło i mówi:„ Hej, przepraszam, panie Levy, musi pan już iść, już zamykamy ”, wyjaśnił . „Więc mam tę trudną część opuszczenia miejsca”.

Dlatego postanowił stworzyć nowatorską koncepcję, w której każdy czułby się komfortowo, bez przeszkadzania innym. „Myślę, że najlepiej jest zająć własne miejsce, zjeść obiad, posłuchać muzyki i żeby nie było czasu, aby to zamknąć (Poziom 29)”.

Źródło: Czasopismo ''HOLA''


sobota, 11 stycznia 2020

NOTA -> ZA STARY DO TELENOWEL?

ZA STARY DO TELENOWEL?



Według doniesień meksykańskich tabloidów, przystojny kubańczyk wrócił do Meksyku błagając o pracę. Czekała na niego jednak niespodziewana odpowiedź.





Jeszcze kilka lat temu William Levy ("Nie igraj z aniołem") był jednym z największych amantów telenowel, grając jedną rolę za drugą w najsłynniejszych historiach miłosnych Televisy. Doskonale wpisując się w gust widzów telenowel, także tych w Polsce. Świadomy swojej sławy, chciał jednak spróbować szczęścia w Stanach Zjednoczonych. Zapewniał wtedy publicznie, że nie wróci już do grania w telenowelach.
Najwyraźniej jednak sprawy nie potoczyły się tak, jakby tego oczekiwał. Niedawno 38-letni kubańczyk powrócił do Meksyku z długami na koncie i bez pracy! Przyjaciel aktora opowiedział jednemu z tabloidów o sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się Levy.
"Prawda jest taka, że nakręcił tylko trzy filmy: "Klub dla samotnych kobiet", "Addicted" i ostatnią część "Resident Evil", w których nie za bardzo się wyróżniał i zazwyczaj pojawiał się tylko na kilka minut. W Meksyku natomiast miał przywilej wyboru projektów" - wyznał znajomy aktora.
Według jego relacji, William stracił dom, który posiadał w Miami. Miał mu zostać odebrany przez rząd Stanów Zjednoczonych z powodu długów, ponad 15 milionów pesos w hipotece.

Z Ximeną Navarrete połączył ich romans również poza planem "Burzy"

Przystojny kubańczyk rozstał się z Televisą w 2016 roku. Swoją ostatnią rolę zagrał jednak już trzy lata wcześniej w telenoweli "Burza". Oznacza to, że przez kilka lat trwania kontraktu, aktor nie wystąpił w żadnej produkcji. Ponieważ jednak Televisa nie chciała go stracić, zachowywał wyłączność i ekskluzywny kontrakt. Otrzymując milion pesos miesięcznie, co przez okres trzech lat przyniosło aktorowi kwotę 36 milionów pesos na koncie. W 2016 roku Televisa zdecydowała się jednak zakończyć ten układ. Wpływ na taką decyzję miał trudny charakter Williama. Pomimo tego, że kilku producentów chciało go obsadzić w swoich telenowelach, aktor z zadziorną szczerością odpowiadał, że Meksyk "stracił już amanta".
Po latach sytyacja odwróciła się diamatralnie, Obecnie bezrobotny postanowił wrócić do Televisy i prosić o nowe propozycje pracy. Rozmawiał w tym celu z Patricio Willsem, dyrektorem programowym meksykańskiego giganta. Jednak najwyraźniej nie takiej odpowiedzi oczekiwał.
"Williamowi udało się porozmawiać z Patricio Willsem, ale ten zasugerował, że wygląda za staro, aby wciąż grać role protagonistów, a oni do najnowszych projektów potrzebują znacznie młodszych aktorów. Mogą mu jednak zaproponowac rolę ojca".
Taka odpowiedź nie spodobała się Williamowi, który odmówił tej propozycji. Według jego bliskiego przyjaciela prawdziwym powodem tego, że Televisa nie chce już aktora w swoich szeregach, jest konflikt, w który przed kilkoma miesiącami popadł z producentem Juanem Osorio Ortizem. William odmówił wtedy gościnnego udziału w jego telenoweli "Mi marido tiene familia". Producent miał go nazwać wtedy "niewdzięcznikiem".
Drugi powód wydaje nam się jednak bardziej prawdopodobny. Warto wspomnieć, że obecnie karierę w Televisie robi jego rówieśnik José Ron ("Włoska narzeczona"), a także znacznie starsi od Williama koledzy po fachu, jak choćby 44-letni Sebastián Rulli ("Za głosem serca"), czy 45-letni David Zepeda ("Otchałań namiętności").
Za zgodą z tekstem oryginalnym.

Strażacy z Małopolski zorganizowali zbiórkę. Chcą pomóc Australii.

Strażacy z Małopolski zorganizowali zbiórkę. Chcą pomóc Australii.

Od kilku miesięcy Australia walczy z trawiącymi jej terytorium pożarami. Według naukowców ogień pochłonął do tej pory nawet pół miliarda zwierząt. Organizacje pomocowe z całego świata ruszyły już na odsiecz, a wśród nich są również ochotnicy z Polski!



Najbardziej poszkodowane w pożarach są zwierzęta zamieszkujące australijskie lasy 


"Liczymy na pomoc Ambasady Australii i Konsulatu RP w Australii w przekazaniu środków i niezbędnej pomocy. W ostateczności, jeśli będzie to konieczne, jesteśmy gotowi, by samodzielnie odbyć podróż w celu przekazania zebranej pomocy w formie finansowej bądź zakupie niezbędnego sprzętu."

Strażacy liczą, że uda się im zebrać 500 tysięcy złotych. Jeśli jednak zbiorą tylko część środków, przekażą je fundacjom: WIRES, PORT MACQUARIE KOALA HOSPITAL, Save koala i WWF.


WIDEO: Koala rescued from Australian bush fires dies.