Scena intymna wymknęła się spod kontroli. Operator musiał odwrócić głowę.
Sceny intymne należą do tych najtrudniejszych i najmniej lubianych przez aktorów. Nie wszyscy mają jednak z nimi problem. Zdarza się, że artyści tak wczuwają się w rolę, że nie reagują, kiedy z ust operatora pada słowo „cięcie”. Taka sytuacja przydarzyła się niedawno gwiazdom filmu „Sztuka pięknego życia”.
Czekał na zakończenie sceny
Florence Pugh i Andrew Garfield, którzy w filmie Johna Crowleya wcielają się w parę, nie ukrywają, że współpracuje im się doskonale. Aktorzy świetnie dogadywali się na planie, czego efektem było kilka improwizowanych scen. W jednej z nich, kiedy między ich bohaterami dochodzi do zbliżenia, byli tak naturalni, że grali jeszcze długo po tym, gdy operator wyłączył kamerę.
- Była to pierwsza próba, a naszym jedynym towarzyszem był operator kamery, Stuart - uroczy i delikatny człowiek. Scena stawała się coraz bardziej namiętna, a my pozwoliliśmy, by rozwijała się naturalnie, nie zważając na to, co dzieje się wokół nas – zdradził niedawno Garfield, wspominając tamten dzień na planie.
- W pewnym momencie dotarło jednak do nas, że to ujęcie trwa dłużej niż powinno. Podniosłem głowę i zobaczyłem, że Stewart trzyma kamerę u swojego boku i jest odwrócony twarzą do ściany - dodał aktor.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz